28.06
Dobry!
Trochę czasu upłynęło, ale to, dlatego że się u mnie sporo działo. Może tak mniej więcej po kolei...
Pierwsza sprawa od 11 czerwca miałem urlop, na dobry początek miałem sesję energetyczną z J. Powiem, że sporo mi pomogła, ciekawe doświadczenie i na pewno będę chciał powtórzyć jeszcze taką sesję.
Po drugie, 14 czerwca poleciałem do Polski, ponieważ w ten weekend odbywał się Pyrko (w końcu!), po przerwie spowodowanej plandemią. Podróż do Polski odbywa się bardzo dobrze, bez komplikacji. Na lotnisku w Balicach prosto do wyjścia (nie ma to jak mieć tylko bagaż podręczny) stamtąd dosłownie chwilę musiałem poczekać na miejski autobus. Okazuje się, że dowiózł mnie on pod praktycznie samo wejście na dworzec PKP. W Galerii Krakowskiej chwila odpoczynku i zjedzenie czegoś na obiad, bo po 20 dalej w drogę do Poznania. W Poznaniu byliśmy jakoś po 2, na miejscu, czyli w Domu Harcerza koło 3. A rano na targi rozkładać Pyrkon! Właśnie tak czas mi minął do weekendu, przez weekend impreza właściwa a na poniedziałek zaplanowałem podróż do Kielc. To była moja najdziwniejsza podróż do tej pory, ponieważ po raz pierwszy mój pociąg miał trzygodzinne opóźnienie, przez co nie zdążyłem na swoją właściwą przesiadkę w Warszawie i musiałem jechać kolejnym pociągiem.
Oczywiście dostałem poświadczenie o opóźnieniu pociągu, co już na spokojnie wykorzystałem, aby złożyć dwie reklamacje, za opóźnienie powyżej 120 minut, czyli 50% ceny biletu i druga o zwrot kosztów za nie zrealizowane połączenie. Zobaczymy czy mi uznają obie, czy tylko jedna...
Po trzecie, w Kielcach miałem trochę ogarniania mieszkania, aby je w końcu opróżnić, udało mi się też trochę rzeczy przejrzeć i je wyrzucić (z czego jestem zadowolony). Udało mi się też spotkać po kilku latach z P. Nic się nie zmieniła, no może poza tym, że jest w ciąży. :) Sprzątając to swoje mieszkanie, było mi dziwnie. Co mam na myśli? Mam na myśli to, że było mi jakoś tak smutno, że je opuszczam, że wydarzyło się w nim sporo różnych rzeczy. Z drugiej strony wiedziałem, że dobrze robię i mój czas obecnie jest w Anglii.
Z takich przyziemnych sprawek, nadal czytam, mniej, bo mniej, ale wciąż. ;)