25.07

W piątek byłem w kinie po ponad roku. Powiem, że zapomniałem, jak to jest być na seansie filmowym. Tym razem padło na „Kosmiczny mecz 2: Nowa Era”. Mnie osobiście się podobał, było kilka nawiązań do pierwszej części. Historia LeBron’a mnie mniej kupiła niż Jordana, ale i tak bawiłem się wyśmienicie.

Poza wypadem do kina te dwa ostatnie dni dało mi w kość. Niby człowiek ma wolne, ale od rana na nogach, bo, a to trzeba pojechać na bazary za jakąś sukienką, a to wnieść meble do mieszkania, jeszcze w piątek podróże po sklepach za ława. Sobota wypad na drugi koniec miasta za garniturem (który, z resztą kupiłem), znowu na bazary, do mieszkania i tam skręcać meble a później wizyta gości.

Na dodatek dzisiaj jestem na nadgodzinach w J., co prawda tylko do 20, ale aż 10 godzin a przede mną od jutra jeszcze 4 dni pracy u siebie, wszystkie od 8. Jakby tego było mało w środę mamy kontrole, także tym bardziej będzie nerwowa atmosfera w pracy, aby wszystko wypadło jak najlepiej.

Ja już chcę piątek, bo mam nadzieję, że się w końcu wyśpię po całym tym tygodniu!