17.02

Ostatnio pisałem o tym, że czekam na odpowiedź w sprawie pracy z tej zewnętrznej firmy. Owszem, było coś wiadomo parę dni temu, miałem przesłać ponownie swoje dokumenty, bo im coś w nich nie pasowało, poniedziałek napisałem do kierownika czy cos wie na mój temat. Tak, dostałem informacje, ze czekaja na odpowiedź i jak będą cos wiedzieć, to dadzą mi znać.

Dzisiaj miałem kontakt z Home Officem, najpierw telefonicznie a później mejlowo, abym dosłał im raz jeszcze wiadomości. Obudzili się po pół roku, odkąd jestem tutaj na Wyspach... Wysłałem im to, co miałem i co mam, zobaczymy. W drugim mejlu po tym jak im dosłałem, to twierdzą, że się ze mną wielokrotnie kontaktowali (ciekawe w jaki sposób) i do 24.02 mam czas, aby dosłać dokumenty. Po 24 decyzja zapadnie na podstawie tego co mają. No to jestem, cholercia, ciekaw co wymyślą.

Jak nic nie wymyślą, to myślę, że powinienem dostać ten status. Natomiast jak coś im będzie nie pasować albo coś, to wychodzi na to, że będę musiał wrócić do Polski...

Z przyjemniejszy rzeczy to przedwczoraj dzwonili do mnie w sprawie Pyrkonu. Mianowicie, czy nadal chce być przegżdaczem i czy mi pasuje ten organizator, u którego miałem być w 2020. Ogólnie jestem trochę zaskoczony telefonem, bo jakoś na początku 2020 musiałem zrezygnować z wyjazdu przez S. i myślałem, że już nie będę mógł pełnić tej funkcji, a tu miła niespodzianka. :) Szczerze, nie mogę się trochę doczekać tej imprezy, bo zawsze na niej pomimo niewyspania, zmęczenia itp. zawsze wracam z naładowanymi akumulatorami. Jeszcze nie wiem, jak na niego pojadę, bo przydałby się materac i kilka innych rzeczy, które mam w Polsce, w mieszkaniu. Tak czy inaczej, wszystko i tak wiąże się z odpowiedzią urzędu.