05.02

05.02
Photo by Semyon Borisov / Unsplash

Zdjęcie oddaje idealnie moją obecną sytuację. Tak jak wspominałem ostatnio, dostałem prace, byłem na podpisaniu umowy, ale zanim miałem pójść na podpisanie umowy miałem zrobić aplikację. Trzeba było w niej wypełnić dane na swój temat i przy okazji przedstawić dokument, na podstawie którego mogę tutaj pracować i przy okazji też kod, umożliwiający sprawdzenie mnie w systemie. Aplikacje zrobiłem dopiero w dniu podpisania umowy, bo coś tam nie działało i musiałem być dodany ręcznie w system. Później okazało się, że mam problem z dostępem do wewnętrznego systemu, ale to się rozwiązało w ciągu 2 dni. Teoretycznie ci, co sprawdzają, powinni dać odpowiedź w ciągu 48 godzin, gdzie w moim przypadku (jak dobrze zrozumiałem) musi to potwierdzić Home Office, który z kolei ma na to 5-7 dni roboczych... Czyli w poniedziałek minie 2 tygodnie jak czekam, na odpowiedz, a bez odpowiedzi nie mogę zacząć pracy...

Jakby było mało to przecież ja nadal, czekam na odpowiedź w sprawie mojego statusu osiedleńca, na który bagatela czekam, ponad 4 miesiące. Oczywiście tutaj teoretycznie też mieli czas ok. 14 pracujących...

Mam nadzieję, że dostane już wkrótce tę odpowiedź, bo chce iść do pracy i zacząć zarabiać jakieś pieniądze. Najwyższa pora w końcu.

Dobra, zmieniając temat na przyjemniejszy. W ostatnim czasie udało mi się „przeczytać” (w cudzysłowie, ponieważ był to audiobook) książkę K. Bondy pt. „Sprawa Niny Frank”. Skąd nagle audiobook? Legimi z okazji 13 urodzin dawało 1 z 13 książek w postaci synchrobooków (połączeni audiobooka i e-booka w jednym, tzn. w każdym momencie możesz się przełączyć między jedną formą a drugą). Także, słuchało mi się go całkiem przyjemnie (pomimo że to był kryminał) i wiem też, że będę kontynuował przygodę z Meyerem w dalszych jego przygodach.

Skończyłem też pierwszy tom sagi o Zbóju Twardokęsku Brzezińskiej. Dawno przy książce nie miałem takiego poczucia, że mi się ona strasznie dłuży i czekałem na rozwinięcie akcji, z tą akcją to w końcu się trochę zaczęło dziać. Już Gone czytało mi się lepiej niż to. Chociaż muszę przyznać, że autorka zrobiła całkiem ciekawe postacie, świat też niczego sobie, ale coś nie pykło. Zobaczymy w kolejnej części, ale najpierw zrobię sobie przerwę na inne przyjemniejsze pozycje. :)

Obecnie czytam „Kasacje” Mroza, pierwszy tom sagi opowiadającej o pani mecenas Chyłce i jej przygodach w prawniczym świecie. Jak na chwilę obecną jestem zadowolony z tego jak mi się ją czyta. Jestem ciekaw tylko czy zostanie wyjawione w tej części, kto jest czarnym charakterem, czy też będzie się on przewijał przez dalsze części. Zobaczymy co i jak. :)